Dlaczego lewica powinna uwielbiać polską szlachtę, choć jej nienawidzi?
Dziś
Dzisiejsza lewica powinna nosić szlachtę na rękach, gdyż realizowała ona jej program „państwa opiekuńczego”. Tyle, że zamiast państwa, rolę opiekuna pełnił dziedzic.
„Największą tragedią, jaka dotknęła kiedykolwiek Polaków, tragedią, dużo większą i dotkliwszą niż powstania, okupacja, zsyłki na Sybir, rządy komunistów, było niewolnictwo polskich chłopów” – pisał nie tak dawno w „Gazecie Wyborczej” Arkadiusz Pacholski[1]. Po czym w najczarniejszych barwach rysuje dolę i niedolę włościan pod rządami polskiej szlachty. Nie jest on pierwszym, który to czynił. Pacholski jest kontynuatorem myśli i komunistów, i lewicy postkomunistycznej, którzy od dekad relacje chłop–szlachcic przedstawiają nadzwyczaj tendencyjnie. Tymczasem dzisiejsza lewica powinna nosić szlachtę na rękach, gdyż realizowała ona jej program „państwa opiekuńczego”. Tyle,