W tegorocznych wyborach w kilku krajach na świecie – w Chile, Bułgarii, Francji czy Portugalii – odnotowano stosunkowo niską frekwencję wyborczą poniżej 50 proc, a tydzień temu nad Sekwaną – najniższą w historii V Republiki. To tylko przejściowa sytuacja spowodowana pandemią COVID-19 czy potwierdzenie dłuższego trendu związanego z kryzysem demokracji oraz odrzuceniem dotychczasowych elit politycznych?
Z tegorocznego raportu amerykańskiej organizacji
Freedom House wynika, że 2020 r. był najgorszym rokiem dla globalnej demokracji w ciągu minionych 15 lat. Przyczyn jest wiele: trwająca pandemia, pogłębiająca się niepewność gospodarcza oraz stopniowy wzrost znaczenia siły na arenie politycznej.