Piotr Neidek ekspert, DM mBanku
Foto: Archiwum
Autor Piotr Neidek
Home office ma swoje wady i zalety. Często można rozciągnąć czas pracy w elastyczny sposób, czyli według rytmu życia nas samych, a nie korporacji.
Ja akurat mieszkam w budynku wielorodzinnym. Prawdopodobieństwo tego, że jeden z sąsiadów podda się naciskom swojej pierwszej małżonki i utwierdzi się w jej przekonaniu, że stara kuchnia jest passé, jest dosyć duże. Podobnie ma się sprawa z łazienką, w której bidet stracił status premium i wymaga natychmiastowej dekapitacji. Nie wspominając o clasroomach, w które zamieniły się dziecięce pokoiki stanowiące oazę neutralności edukacyjnej. Regał z lego przesłoniła tablica do matmy. Szwedzkie biureczko ugięło się pod ciężarem peceta z drukarką, skanerem, UPS-em i zestawem audiostereo. Nawet sala gimnastyczna skurczyła się do kilkunastu metrów kwadratowych, w której zamiast kozła i poczciwej piłki lekarskiej pojawiły się księgi mądrości o Helladzie. Wszystko to doprowadziło do majestatycznej synchronizacji wiertarki udarowej u pana Zdzisia z trzeciego piętra z pilarką do glazury u pani Jadzi z parteru. Potrzeba remontu w przyciasnym kwadracie stała się obsesją wielu lokatorów. Nie wspominając o kontrolowanych podtopieniach sąsiada z góry z przerwą w dostawie prądu w piątkowy wieczór. Nie to, że pan Złota Rączka z internetu się nie zna na hydraulice czy elektryce, ale kiedy ceny materiałów budowlanych i koszty robocizny konkurują szybkością ze Starlinkami, wówczas rekomendowany na OLX ekspert od H2O czy 230V wydaje się budżetowo najlepszym rozwiązaniem. No i może zapewnić atrakcje na weekend pozostałym lokatorom.